- Jaki jestem naprawdę, wie tylko żona, tylko ona mnie zna. Może jeszcze trochę córka. Nikt inny - mówi w szczerym wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" bramkarz Legii Warszawa Duszan Kuciak.
Kuciak w szczerej rozmowie opowiedział m.in. o tym, jak zawiódł się na Polakach i dlaczego tak bardzo strzeże swojej prywatności przed mediami. - Polacy udają non stop. Starają się być lepsi, niż są. Dlatego przekręcają, gadają głupoty. W Warszawie różnymi opowieściami wyrządzono nam wiele krzywdy - powiedział.
I dodał: - Zawiodłem się na wielu osobach. Nagle się odwracały, nie wiedzieliśmy dlaczego. Moi prawdziwi przyjaciele są na Słowacji. Tu jest Kuba Szumski, Wojtek Skaba, Konrad Jałocha i Bartek Kalinkowski. Szatnia Legii jest w porządku, ale to koledzy z pracy. Ludzie mi pasują albo nie. Nie mam ochoty tracić czasu na udawanie, że jest inaczej.
Kuciak odniósł się także do słów Jakuba Rzeźniczaka i Arkadiusza Malarza, którzy publicznie nazwali go pantoflarzem. Choć obaj zawodnicy nie mieli zamiaru obrazić kolegi z drużyny, ten słowa kolegów odebrał z dużym niesmakiem. - Na Słowacji słowo pantoflarz ma bardzo negatywne znaczenie. Nikt mnie nie zna na tyle, żeby tak mówić. Tym bardziej że w naszym związku jest odwrotnie. Przeszkadza mi, gdy ktoś patrzy na Luckę, bo to moja żona. Kiedy idzie z przyjaciółką na kawę, to chcę, by dzwoniła i mówiła, gdzie jest, co robi. Jeśli się nie odzywa, to sam telefonuję co pół godziny - opowiada bramkarz.
I dodaje: - Kiedy Kuba to powiedział, wkurzyłem się. Potem przeczytałem słowa Arka i pomyślałem: "To głupota". Wydał opinię po miesiącu pobytu w klubie. Nie zna mnie, a się wypowiada. Dla mnie to obraźliwe.
Na zakończenie wywiadu 30-latek opowiedział o swojej szalonej historii sprzed lat. - W meczu rezerw zagrałem na bardzo dużym kacu. Nie miałem jeszcze 20 lat, nie spodziewałem się, że będę w kadrze na to spotkanie. W sobotę poszedłem na dyskotekę, w niedzielę rano odebrałem telefon z klubu: "Jano Mucha nie przyszedł, musisz wystąpić" - usłyszałem. Od razu położyłem się do łóżka, pospałem kilka godzin. Byłem całkowicie zaskoczony i nieprzygotowany do gry. Zawieźli mnie na mecz, od brata pożyczyłem buty, które były o dwa numery za małe, założyłem cudze rękawice i rozegrałem jeden z najlepszych meczów w karierze - kończy Kuciak.
A na pytanie czy się czegoś wstydził, odpowiedział : - Sytuacji z Tomkiem Brzyskim, kiedy go złapałem za koszulkę. Nie powinnienem tak postąpić.
Ciekawostka: gdyby Dusan nie był piłkarzem to byłby taksówkarzem :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz