czwartek, 31 grudnia 2015

Lech i Legia nieźle zarobiły za start

Za wyniki sportowe w europejskich pucharach Legia Warszawa dostała 3 mln 310 tys. euro, a Lech Poznań - 3 mln 950 tys. euro. Zważając na brak awansu do fazy pucharowej to niezły wynik polskich ekip - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Olśniewających wyników w Europie polskich drużyn nie było, ale jest za to całkiem przyzwoita kasa, która co jakiś czas zasila klubowe konto. Na początku stycznia Lech i Legia znowu podreperują nieco budżet, bo mistrz Polski dostanie 490 tys. euro. a Legia 730 tys. euro za start w tegorocznej edycji europejskich pucharów. Wystarczyło awansować do fazy grupowej Ligi Europy, by przenieść się w zupełnie inną finansową rzeczywistość. Niby nie są to gigantyczne kwoty, ale na pewno wystarczyłyby, aby w zimowym okienku zatrudnić przynajmniej jednego solidnego piłkarza. No i najważniejsze: to tylko deser, bo wcześniej polskie drużyny zapracowały na znacznie większy zastrzyk finansowy z UEFA. Za wyniki sportowe w europejskich pucharach Legia dostała 3 mln 310 tys. euro, a Lech - 3 mln 950 tys. euro.

Tylko marzenia
Sam awans do fazy grupowej Ligi Europy wyceniony był na 2,4 ml euro, ale to malutka suma w porównaniu z tym, ile można było dostać za awans do Ligi Mistrzów - 12 mln euro. W fazie grupowej LE każda wygrana była wyceniana na 360 tys. euro, a remis na trzy razy mniej. Wyjście z grupy wyceniono na pół miliona euro (w LM na 5,5 miliona!). Te pieniądze miał przed oczami trener Jan Urban, gdy przed ostatnim spotkaniem z Basel (0:1), kiedy była jeszcze szansa na awans, podkreślał, że gra w 1/16 finału Ligi Europy może spowodować, iż znajdą się pieniądze na ciekawy, zimowy transfer. Miał rację - wygra ze Szwajcarami plus awans sprawiłby, że Lech dostałby ekstra 860 tys. euro. Z taką kwotą na polskim rynku transferowym można już nieźle poszaleć. Skończyło się na marzeniach.

Im wyżej, tym więcej
Natomiast kwoty, które lada chwila trafią do Lecha (490 tys. euro ) i Legii (730 tys. euro), to zapłata za prawa marketingowe. Przy okazji meczów w europejskich pucharach kluby oddają europejskiej federacji powierzchnię reklamową wokół boisk, zostawiając sobie np. prawa do eksponowania reklam swoich klientów na strojach zawodników (choć też w zakreślonych granicach). W zamian za to kluby dostają finansową rekompensatę. Im wyżej klasyfikowany klub w rankingu, tym większa suma, dlatego więcej pieniędzy z tej puli dostanie Legia, choć to Lech jest mistrzem Polski.
Gest solidarności
Niezależnie od tego wszystkie polskie kluby ekstraklasy (a więc także Lech i Legia) - w geście europejskiej solidarności - już wcześniej dostały z UEFA po 25 583 euro. To akurat najmniejszy kawałek finansowego tortu, którym jednak też nikt nie zamierza gardzić. Z tej puli UEFA przekazuje Polsce 410 tys. euro, ale są kraje, gdzie ta kwota jest nieporównywalnie wyższa, bo wszystko zależy od jakości sportowej i marketingowej. Dla porównania: włoska liga dostanie z tego tytułu aż 14 mln euro, a hiszpańska - 11,7 mln euro! W "naszej" grupie, w której wypłaty są poniżej 1 mln euro jesteśmy na siódmym miejscu - za Danią, Szkocją, Rumunią, Norwegią, Austrią i Słowacją. Przed rokiem nasza liga dostała więcej - wypadało po 37 tysięcy euro na klub.
Zarobki polskich klubów w Europie w sezonie 2015/2016:
  • Lech Poznań – 4 mln 440 tys. euro
  • Legia Warszawa – 4 mln 40 tys. euro
  • Jagiellonia Białystok – 410 tys. euro
  • Śląsk Wrocław – 410 tys. euro
Polskie kluby nie tylko zarabiają na grze w europejskich pucharach. Płacą też kary - za zachowanie kibiców, którzy łamią przepisy, używając pirotechniki, wznosząc zakazane hasła i eksponując zabronione transparenty. Z tego tytułu Lech Poznań tylko w tym sezonie do kasy UEFA musiał przekazać 560 tys. złotych. Kilkaset tysięcy musiała zapłacić Legia, której kibice przekraczali zakazy w meczach z FC Midtjylland i SSC Napoli. Regularnie kary dostawał Śląsk - w sumie 200 tysięcy złotych - i w tym znaczeniu uniknął większych kosztów, po odpadł już w II rundzie. Natomiast ani złotówki nie zapłaciła Jagiellonia. Jej kibice nie dali takich powodów.
Specjalnie dla nas Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok: Gra w europejskich pucharach zawsze jest opłacalna, nawet wtedy, gdy odpada się już kwalifikacjach. Nie mówię tu o samej premii przekazywanej z UEFA, bo to jest kwestia rzeczywiście dyskusyjna. Jeśli dostanie się za pierwszą czy drugą rundę kilkaset tysięcy euro, to można się zastanawiać, ile trzeba było wydać, by w tej Europie w ogóle zagrać. Ale przecież gra w pucharach jest najlepszą forma promocji i to w różnym znaczeniu, bo i dla klubu i dla samych piłkarzy, którzy mogą się pokazać na międzynarodowej arenie. Tego też oczekują sponsorzy - po to reklamują się poprzez klub, by pokazać się na różnych rynkach, występy drużyny w pucharach im to ułatwiają. Nie rozumiem, że ktoś może traktować mecze w Europie jako zło konieczne. To absurd. Na pewno nie myśli tak żaden prezes profesjonalnego klubu. Czasami słyszę, że na nadmiar grania narzekają trenerzy, ale mam wrażenie, że w ten sposób przygotowują sobie alibi na wypadek porażek. Tak na wszelki wypadek.
źródło: "Przegląd Sportowy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz